Dzisiaj przychodzę do Was z trochę innym typem posta, ponieważ ten temat trapi mnie od dawna i coraz więcej w mojej głowie kłębi się myśli w tej kwestii. Tytuł mówi jasno "Jak zaakceptować siebie?", a więc o tym przeczytacie. Nie jestem ekspertem, psychologiem, jestem zwykłym człowiekiem, dobrym obserwatorem i słuchaczem, często z różnych sytuacji wysuwam wnioski. Bo według mnie na tym to wszystko polega. Ale przejdźmy do rzeczy.
Przez wiele lat nie akceptowałam siebie. Nie nawidziałam swojego wyglądu, mówiłam, że jestem brzydka, że nikt na mnie nie spojrzy, że wszystkie koleżanki są ładne, tylko ja odstaję od reszty. Kiedy usłyszałam komplement na twarzy pojawiał się buraczek i odpowiedź "nie, a gdzie ja / nie umiem / nie wyglądam / etc.". Przeszłam przez tzw. "okres buntu", jakkolwiek dziwnie to brzmi. Nosiłam glany, ubierałam się na czarno, nie uśmiechałam, a jak już mi się zdarzyło, to było to coś w rodzaju święta. I chociaż teraz się z tego śmieje, że byłam takim ponurakiem, że nie trzymałam ze wszystkimi sztamy, że nie szłam ślepo za modą, to jedynym plusem sytuacji jest to, że dzięki temu wiem jak to u mnie wszystko ewoluowało.
Dlaczego poruszam ten temat? Odpowiedź jest prosta. Wśród ludzi widzę wiele takich osob, które nie wierzą w siebie, które nie akceptują siebie takimi jakimi są osobami i albo alienują się od społeczeństwa, albo zakładają na twarz maskę, żeby dopasować się do otoczenia, grając tym samym kogoś kim nie są. Takie osoby zatracają siebie i tak na prawdę źle się z tym czują. Nie ważne jacy jesteśmy, ważne żebyśmy byli sobą. Chcemy udawać kogoś innego? Nie, to nie przejdzie, bo tak na prawdę taką osobę można rozpoznać z kilometra i jej obraz wtedy nie będzie w naszych oczach pozytywny. Teraz każdy z Was powinien stanąć przed lustrem i zastanowić się, czy sami siebie akceptujecie, co jest waszą mocną stroną, a nad czym jeszcze trzeba popracować.
Jak już nadmieniłam, ekspert ze mnie żaden, ale chciałabym to co wynika z mojego skromnego doświadczenia przekazać, a jednocześnie dać kilka rad tym wszystkim, którzy wciąż są odnośnie swojego JA ciągle na nie.
1. Lustrzane odbicie.
Stań przed lustrem i dokładnie przypatrz się tej osobie która się w nim odbija. Zobacz na swoją sylwetkę, postawę, twarz, powygłupiaj się, powyginaj, wyraź emocje za pomocą mimiki twarzy. Następnie weź kartkę i napisz na niej co Ci się w Tobie podoba, tylko na starcie nie zaczynaj od zwrotu "Nic mi się w sobie nie podoba". Bo upadek na starcie ma takie samo znaczenie jak ten przy samej mecie.
To był także mój pierwszy krok, który pozwolił mi dostrzec coś co stało się moim atutem, a mianowicie długie włosy i nogi oraz oczy. Te trzy rzeczy sprawił, że poczułam się lepiej, bo wiedziałam, że jest coś we mnie co jest w stanie przyciągnąć ludzką uwagę i wystarczy to odpowiednio podkreślić, wtedy nasze poczucie własnej wartości wzrasta. Nie, nie jestem narcyzem, ani egoistką, nie patrzę tylko na swój wygląd, żeby nie było.
2. Kiedy już znasz pozytywy swojego wyglądu...
... przejdź do charakteru! Weź kartkę, kolorowe długopisy, podziel kartkę na dwie części i wypisz na niej swoje zalety i wady. Co ma ten krok na celu? Mówi się, że ludzi powinno kochać się nie tylko za ich zalety ale także za wady, bo wtedy ta miłość jest prawdziwa. Chcesz polubić siebie, musisz poznać swoje mocne i słabe strony charakteru/osobowości. Mając obraz swoich zalet, wiemy za co cenią nas inni, mając obraz wad dostrzegamy nad czym trzeba popracować, żeby było coraz lepiej. Moja lista miała w sobie z pozoru dużo tych dobrych rzeczy, stwierdziłam, że jestem inteligentna, oczytana, otwarta, rozmowna etc., po przeciwnej stronie na ringu stanęły negatywy. Wśród nich znalazły się takie cechy jak upierdliwość, wieczne marudzenie, ciągłe pisanie ciemnych scenariuszy, pesymizm itp. Ale nie ma rzeczy których nie można w sobie zmienić! Wtedy przekonałam się, że wystarczy niewiele, bo tylko nasz czas i upór, żeby za jakiś czas lista wad zmniejszyła się o kilka pozycji.
3. Nie szukaj ideałów!
Nie oszukujmy się, ideałów nie ma. Tak więc, bez sensu jest poszukiwanie ich. Internet owszem jest zasypany zdjęciami przepięknych kobiet i mega przystojnych mężczyzn, nie zapominajmy jednak, że to co na pozór wydaje się idealne, wcale takie nie jest. Nie dajmy się oszukać, bo media to właśnie z nami robią, przedstawiając wyidealizowany obraz ludzi. Co z tego, że przejrzymy tysiące inspiracji, gdzie znajdziemy kobiety wyglądające jak mln $, po czym spojrzymy w lustro i powiemy "wyglądam przy nich jak gófffno". Nie warto się tym dołować, szkoda na to czasu. Każdy jest taki jaki jest, tacy się urodziliśmy i nie zapominajmy, że każdy jest piękny na swój sposób, a to co widzimy w sieci u naszych idoli to najczęściej magia PS, czyli czyste kłamstwo. A potem się dziwimy, gdy zobaczymy zdjęcie paparazzii gdzie osoba medialna wygląda jak po ostrym melanżu i mówimy "nie to nie może być on/ona, ktoś próbuje nas wkręcić" - nie, po prostu każdy jest człowiekiem, natury nie oszukasz (chyba, że chwycicie za skalpel). A poza tym ideały byłyby nudne, a tak przynajmniej w życiu coś się dzieje!
4. Nie porównuj się do nikogo!
To najgorsza rzecz jaką można robić, stawiać się i oceniać to jacy jesteśmy przez pryzmat drugiego człowieka. Co nam po tym? Nic. Chcesz stawać i mówić "Kasia ma taką śliczną sukienke, Asia ma piękny uśmiech, a ja jestem taka przeciętna". NIE, NIE, NIE - 3 razy NIE! Dziękujemy. Pamiętam czasy podstawówki, chociaż w sumie teraz nadal tak jest. A mianowicie babcia zawsze przychodziła i pytała "ile dostałaś za sprawdzian?" jak odpowiedziałam, że 3 lub 4, to rzucała w moją stronę "a cała klasa pewnie same 5 i 6, ta X dostała pewnie 5, a Ty co?". Dobijało mnie to, ale po jakimś czasie wystosowałam odpowiednią riposte, która brzmiała "Ja nie jestem każdy, ja nie jestem wszyscy, jestem sobą, to jak pracuję/uczę się to moja sprawa, to jakie wyniki osiągam też, nie chcę być porównywana, bo to niczego do mojego życia nie wnosi, każdy pracuje na swój rachunek" - i tak, trzymam się tego cały czas i żyję mi się znacznie lepiej.
5. Znajdź sobie jakieś hobby, pasje!
To najlepszy sposób na poszerzenie swoich horyzontów. Kiedy już znajdziemy coś co sprawia nam przyjemność, coś co lubimy robić, daje nam to satysfakcję i poziom naszej samooceny wzrasta. Może to być na prawdę wszystko. Zacznij biegać, zbierać znaczki/pocztówki/kapsle/coś innego nietypowego. Lubisz pisać opowiadania? Załóż bloga i pisz, lub zgłoś się do jakiegoś knkursu. Lubisz śpiewać, albo chcesz nauczyć się grać na jakimś instrumencie? Do boju! Jeśli znasz ludzi, którzy kochają muzykę, stwórzcie zespół, postarajcie się gdzieś pokazać, bo to daje wiele radości. Interesujesz się modą/wizażem? Jakąś opcją jest założenie swojej strony, zapis na jakiś kurs. Tutaj może pojawić się tysiące innych propozycji i tylko od Was zależy co zrobicie, ważne żeby przynosiło Wam to dużo radości i satysfakcji. Pamiętam jak dużo osób mówiło mi, że nie umiem śpiewać, bo na lekcjach muzyki nie potrafiłam wykrzesać z siebie poprawnych dźwięków, ale no cóż chyba każdy się wstydzi. Zapragnęłam wziąć udział w konkursie wokalnym, przygotowałam piosenkę najlepiej jak umiałam i ku mojemu zdziwieniu zostało to docenione. Od tego czasu nie wyobrażam sobie, żebym mogła przestać śpiewać (wiadomo nie każdemu mój głos musi się podobać, ale to dlatego, że każdy ma inny gust, jedni są nim zachwyceni, inni ostro krytykują). Uczyłam się grać na keyboardzie, ale moim marzeniem jest gitara elektryczna, piszę bloga, którego teraz odwiedzacie, fotografuję, jestem prowadzącą na większości imprez szkolnych i robię jeszcze miliony innych rzeczy, dzięki którym nauczyłam się, że wszystko może pomóc nam rozwinąć skrzydła - wystarczy tylko chcieć! Teraz chcę zaatakować youtube'a i zbieram motywacje, chcę po prostu spróbować, jak nie wyjdzie mówi się trudno.
6. Uśmiechaj się!
Kiedyś usłyszałam, że kobieta nie musi się malować, wystarczy, że na jej twarzy widnieje uśmiech, wtedy jest najpiękniejsza. Często widzicie, że się uśmiecham, gdzie kiedyś było to nie do pomyślenia. Ale zaczęłam doceniać życie, to co nam przynosi, te wszystkie drobne ludzkie gesty. Wiadomo nie zawsze są powody do uśmiechu, ale kiedy już je mamy uśmiechajmy się najszczerzej jak umiemy, śmiejmy się, cieszmy, życie smutasa nie jest przyjemne, trochę optymizmu! Ludzie spojrzą na Was jak na wariatów, ale kochani "Tylko wariaci są coś warci" :)
7. Znajdź swoje życiowe motto!
Może nim być cytat z ulubionej książki, sentencja, fragment piosenki, cytat z filmu, ważne żeby coś to dla Was znaczyło. Nie musicie znaleźć jednego, może ich być kilka, bo to jest Wasze i nie ma tutaj żadnych ograniczeń. Świat muzyki, kinematografii, książkowy są bogate w wiele mądrych słów, wystarczy tylko uważnie posłuchać. Ja osobiście mogę polecić film "Życie jest piękne", który ma w sobie wiele wartości i pokazuje, że życie przynosi różne sytuacje, ale jeśli się kogoś kocha to walczy się o to, żeby tej osobie żyło się dobrze. Ostrzegam to nie romans, to film który ma poruszyć, film o tematuce holocaustu, łączy w sobie elementy komedii, dramatu i historii wojennej. Do niego od razu polecam piosenkę znanego Wam wszystkim Meza, o tym samym tytule "Życie jest piękne".
Z mojej strony to by było chyba na tyle. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam i że chociaż część z Was przebrnęła przez ten post. Czekam na Wasze komentarze, liczę, że opowiecie mi o tym, czy i jak akceptujecie siebie oraz przekażecie swoje cenne wskazówki dotyczące tematu :)
Miłego wieczoru! :)
Bardzo wazny temat poruszasz. Najwazniejsze jest byc soba i akceptowac siebie, swoj wyglad, swoje czyny, a bedzie to polowa zyciowego sukcesu :)
OdpowiedzUsuńSpodnie z dziurami wyglądają świetnie;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko :))
woman-with-class.blogspot.com
jakoś nie przekonują mnie spodnie poszarpane
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie : KLIK KLIK KLIK
Zdecydowanie kluczem do zaakceptowania siebie jest przyznanie sobie prawa, żeby nie być idealnym oraz uwierzenie w to, że możemy być kochani i cenieni pomimo naszych niedoskonałości.
OdpowiedzUsuń