Co byś zrobił, gdybyś otrzymał spadek po tajemniczym krewnym, którego w życiu na oczy nie widziałeś? A co byś pomyślał, gdyby okazało się, że w testamencie zapisany jest dom z dożywotnikami? Wejdź do świata Konrada Romańczuka, którego perypetie opisała Marta Kisiel w książce "Dożywocie".
W życiu nigdy nie układa się po naszej myśli, a gdy zamieszana jest w to siła wyższa, nie spodziewajmy się dróg usłanych różami. Testament został otwarty, a Konrad stał się 'szczęśliwym' posiadaczem domu w gotyckim stylu, w pakiecie otrzymując dożywotników. Mężczyzna porzuca życie mieszczucha i wyjeżdża sprawdzić co go czeka w owianym tajemnicą miejscu. Pamiętaj drogi czytelniku, siła wyższa nie śpi. Podróż Konrada usiana jest problemami natury technicznej - zepsute tico to jego wróg, dlatego na piechotę dociera na miejsce. Przed domostwem, zwanym Lichotką poznaje Szymona Kusego, ale to oczywiście nie koniec niespodzianek...
Oczom Konrada ukazuje się Licho, czyli wiecznie kichający aniołek, który jest wniebowięty obecnością nowej osoby w domu i rąbka nieba by uchylił jego właścicielowi. Krótko później poznaje 4 utopce biorące kąpiel w jednej z łazienek. O Krakersie wie tyle, że doskonała z niego gospodyni domowa, a Szczęsny to autor wielu poematów, konfitur i haftowanych poduszek. Konrad myśli, że to żart, że to się nie dzieje naprawdę, ale cóż godzi się z zastaną sytuacją, jednak w głowie kiełkuje mu myśl, że to tylko do końca roku, że przecież szybko minie. Romańczuk szuka weny i bierzę się za pisanie książki, w międzyczasie wpada na pomysł remontu swojego przybytku. Powoli także przekonuje się do niecodziennych domowników. Licho stara się mu dogodzić na każdym kroku, a że uwielbia sprzątać to dom cały lśni. Krakers gotuje najlepsze obiady, utopce zgodziły się wynieść do przydomowego stawu, a nieszczęsny Szczęsny karmi swoimi poetyckimi przepowiedniami naszego bohatera. Brzmi całkiem ciekawie, ale przecież nie może być wiecznie tak idealnie.
W willii pod nieobecność właściciela zjawia się włamywacz, który widząc Licho ucieka w podskokach. Nikt nie wie, że lawinowo posypie się ich już prawie poukładany świat. Wypadek bohatera spowodowany nieoczekiwanym potknięciem o Rudolfa Valentino, przemalowanie zwierzaka na razisty róż... Gdy w domostwie zjawiają się ludzie chcący odebrać zakichanego aniołka, ponieważ według nich Romańczuk nie jest właściwym opiekunem dla tego dziecka i bałamuci grzecznego aniołka, ciąg zdarzeń ulega wyładowaniu. Konrad załamuje ręce, ale wkrótce dochodzi do wniosku, że Lichotka bez Licha nie istnieje. Stwierdza także, że to jego miejsce na Ziemi. Mimo iż z początku sceptycznie nastawiony, teraz wie, że jest tutaj szczęśliwszy niż gdziekolwiek indziej. Walczy z przeciwnościami losu i wszystko wydaje się być znów na dobrej drodze.
Pewnego dnia Romańczuk wracając z miasta dostrzega łunę dymu unoszącą się nad lasem. Złe przeczucia nie są tylko złymi przeczuciami. Paląca się willa przyprawia go o zawrót głowy, jednak nie to jest dla niego najważniejsze, sprawdza czy wszystkie jego 'dzieci' są całe, brakuje tylko Krakersa (ale spokojnie wróci!). Gdy Lichotka doszczętnie spłonęła, Szczęsny odszedł, a pozostali zatrzymali się w domu u Kusych. Sytuacja ma swoje szczęśliwe zakończenie, ponieważ przodkowie ubezpieczyli wille na takie wypadki. Nasza rodzina szczęśliwie odnajduje nową "Lichotkę", trochę bliżej miasta, jednak nie liczy się dla nich to gdzie są, a to że prawie wszyscy są w komplecie! Bo nie chodzi nigdy o dom jakim jest budynek, lecz o ludzi którzy są jego mieszkańcami i tworzą wspaniałą, aczkolwiek nieszablonową rodzinę.
"Dożywocie" to moja pierwsza książka autorstwa Marty Kisiel. Przyznaje bez bicia, dawno nie czytałam czegoś co tak bardzo mnie rozśmieszało. Myślałam, że po książkach Jakuba Ćwieka i serii "Chłopcy" nie trafię na nic takiego, a tu taki miły psikus od losu. Cenię sobie poczucie humoru autorki i lekkie pióro. Przygody Konrada Romańczuka, to świat pełen nieoczywistych zdarzeń, który wciąga od pierwszych stron. Wyrywający sobie piórka anioł, który ma na nie uczulenie, czy wiecznie użalający się nad straconą miłością podwójny samobójca Szczęsny to postacie które ubarwiają całość i czynią ją wyjątkową. Pomysł na testament i zapis o dożywotnikach to jeden z lepszych, sama chciałabym się znaleźć na miejscu książkowego bohatera. Reasumując, książkę oceniam na max w każdej możliwej skali, nie mogę doczekać się, aż w moje ręce trafią kolejne dzieła naszej polskiej, odlotowej Marty Kisiel. Duma mnie rozpiera, że mamy w naszym kraju tak zdolne osoby! No i oczywiście ogromny plus za świetną okładkę, jestem sroką w takich sprawach i aż miło się na nią patrzy, z dumą postawię na swojej półce.
"Tylko właściwie kto tu kogo dostał w spadku:
Konrad dożywotników, czy dożywotnicy Konrada?"
- cytat z okładki
A wy jak myślicie?
***
Dziękuję Wydawnictwu Uroboros za egzemplarz do recenzji.
***
23 maja ukaże się nowa powieść Marty Kisiel pt. "TOŃ", powieść o rodzinnych sekretach, ukrytych skarbach i historii Dolnego Śląska.
Ja już nie mogę się doczekać!
Świetne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńhttps://magdalenaplak.wordpress.com
Super zdjęcia :) książka wydaje się bardzo ciekawa więc myślę, że sięgnę po nią w wolnym czasie.
OdpowiedzUsuń