Święta, święta i po świętach. 5 kilo więcej w boczkach i pupie przez sałatki, mięska i cukierkowe życie. Pogoda nie taka, więc coś trzeba było robić, a z nudów to wiadomo co - jeść. Jak zwykle jednak coś się kończy, a coś zaczyna i takim oto sposobem mam nadzieję, że ta wiosna zagości już na dobre w naszym wspaniałym kraju. Tymczasem wielkanocno-obżarty tyłek mieści się tylko w dres. Jak wiadomo, dres na wszystko dobry jest. Mój nowy ulubieniec w szafie. Ale sam dres to za mało, musiałam ugryźć temat z innej strony i pokazałam go Wam w lekko grungowym klimacie z ramoneską i ciężkimi buciorami, a z portasków wystają kabaretki, tak dla ciekawszego efektu! Dajcie znać jak Wam się podoba ten zestaw.
fot. Łukasz
Gamiss tracksuit | DeeZee boots | Born86 glasses
Super to wyglada! na co dzien nie nosze dresów ale jakby mi sie trafił taki ładny to pewnie zmieniłabym zdanie!
OdpowiedzUsuńONLY DREAMS
Świetnie wyglądasz :) Uwielbiam kabaretki ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam CAKEMONIKA ♥
Fantastycznie wyglądasz, ta stylizacja idealnie dla Ciebie pasuje. :)
OdpowiedzUsuńButy mega!
OdpowiedzUsuńdresik super, ale widziała bym go bardziej w stylizacji sportowej :)
OdpowiedzUsuń_____________
♥ Blog dla kobiet daria-porcelain.pl ♥